Profesor Tadeusz Bełdowski przez 10 lat rektorowania zamienił niewielką uczelnię w prężny ośrodek myśli technicznej. To za jego kadencji (1971-1981) urzeczywistnia się wizja budowy miasteczka akademickiego pomiędzy ulicami Wiejską, Zwierzyniecką i Świerkową. Uruchomiony zostaje także nowy kierunek studiów – inżynieria środowiska, powstaje Instytut Architektury, rozwija się współpraca międzynarodowa. W 1974 roku Wyższa Szkoła Inżynierska zostaje Politechniką Białostocką – największą uczelnią techniczną w makroregionie północno-wschodnim (jak pisały ówczesne media).
– Kiedy rozpoczynałam studia w Politechnice Białostockiej, prof. Tadeusz Korneliusz Bełdowski był już prawdziwą legendą – wspomina dr hab. inż. Marta Kosior-Kazberuk, prof. PB, Rektor Politechniki Białostockiej. – Wielokrotnie słyszałam, ile nasza uczelnia zawdzięcza osobistemu zaangażowaniu pana profesora. Mieszkając w Białymstoku wiedziałam, że historia naszej Politechniki liczy sobie dziesięciolecia i, że wcześniej nazywała się Wyższą Szkołą Inżynierską, a jeszcze wcześniej Wieczorową Szkołą inżynierską. Poznając historię swojej Alma Mater dowiedziałam się, że to profesor Bełdowski przeniósł główną siedzibę uczelni z budynków przy ówczesnej ulicy Grunwaldzkiej, gdzie miałam zajęcia laboratoryjne z fizyki, do nowoczesnego miasteczka akademickiego w rejonie ulicy Wiejskiej i Zwierzynieckiej. Miał ku temu sposobność, zostając w 1971 roku rektorem Wyższej Szkoły Inżynierskiej. Jako rektor prowadził intensywne działania, które doprowadziły w 1974 do przekształcenia Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Politechnikę Białostocka. Za czasów jego rektorowania rozpoczęto budowę kampusu przy ulicy Wiejskiej. Od 1975 roku, w wyniku inicjatywy rektora Tadeusza Bełdowskiego, Politechnika Białostocka uruchomiła nowe, bardzo ważne dla regionu kierunki studiów, architekturę oraz inżynierię środowiska i zaczęła rozwijać prowadzoną dziś z wielkimi sukcesami współpracę z polskimi i zagranicznymi ośrodkami naukowymi. Z jego inicjatywy zostało uruchomione studium doktoranckie dla pracowników Politechniki Białostockiej, a także rozpoczęły się systematyczne konsultacje z naukowcami z Politechniki Warszawskiej. Dziś wszyscy możemy powiedzieć, że czujemy się spadkobiercami dziedzictwa i kontynuatorami działalności pierwszego rektora Politechniki Białostockiej. Człowieka, którego konsekwencja i determinacja mogą być wzorem dla kolejnych pokoleń.
To dzięki rektorowi Bełdowskiemu Białystok stał się znaczącym ośrodkiem obliczeniowym w skali całego kraju.
Z rektorem Bełdowskim spotkałem się w 1970 roku, jeszcze jako student na Wydziale Elektrycznym wspomina inż. Cezary Citko, dyrektor Centrum Komputerowych Sieci Rozległych Politechniki Białostockiej. – Miałem z nim zajęcia, także przez 5 lat był kontakt taki osobisty. W październiku 1975 roku zostałem przyjęty do pracy w Politechnice Białostockiej, dlatego że pojawiła się możliwość otrzymania komputera Odra 1305. Wtedy to był hit. W okresie od października do końca grudnia dostaliśmy maszynę. To było wielką zasługą rektora dlatego, że trzeba było otrzymać w Warszawie, w ministerstwie, przydział. Widocznie miał tam dobre układy i taką maszynę dostaliśmy. Maszyna nosiła numer 154. To była jedna z większych maszyn. Mieliśmy taki duży zestaw, mocno rozszerzony mocno i właściwie w Białymstoku to była największa maszyna. Natomiast sama maszyna to nie wszystko. Trzeba było jeszcze mieć kierownika ośrodka. Jako kierownika ośrodka zatrudnił pan rektor profesora Leśniaka, którego ściągnął z Niemiec, z uczelni w Dortmundzie. Zgodził się tutaj objąć stanowisko i była tu dyscyplina, porządek, obowiązkowość. Mieliśmy duże osiągnięcia. Zdobyliśmy wiele obliczeń do wykonania na tej maszynie, nawet odpłatnych, z Warszawy. Mieliśmy program do obliczeń budowlanych i tu liczyła i Warszawa, i Białystok, i nasi naukowcy również. Studenci również mieli nieograniczony dostęp do maszyny, bo pracowała na dwie pełne zmiany. Potem jeszcze załatwiony został tzw. digigraf, czyli ploter wielkich rozmiarów, metr osiemdziesiąt na metr sześćdziesiąt, których w Polsce było tylko kilka. To też przysporzyło nam dużo pracy. Rysunek powstawał od razu, automatycznie, chętnych do takiego wydruku było bardzo wielu. To taka historia, która dała początek informatyce i w Politechnice i po prostu w Białymstoku. Był to moment początku rozwoju wielkiej informatyki.
Profesor Tadeusz Bełdowski przeniósł uczelnię z ulicy Grunwaldzkiej na tereny dzisiejszego kampusu.
– Miałam przyjemność być jednym z pierwszych inspektorów nadzoru na obiektach Politechniki Białostockiej – wspomina Ewa Łotowska, inspektor nadzoru robót budowlanych nad obiektami Politechniki Białostockiej. – To były czasy, kiedy rektorem był pan Tadeusz Bełdowski. Trwała realizacja Domu Studenta numer 1, ale jeszcze niedokończone były prace związane z pozyskiwaniem terenu. Pracowałam w Wojewódzkiej Dyrekcji Inwestycji. Wykupywaliśmy niektóre działki, niektóre tereny i nawet zdarzyło mi się kilkakrotnie, że dysponowałem dowodem osobistym pana rektora, bo z uwagi na obowiązki rektor nie mógł często bywać w sądzie rejonowym, gdzie akty związane z wywłaszczenia były podpisywane. Było nas kilkoro inspektorów nadzoru. Bardzo sobie ceniliśmy pracę z panem rektorem. Często się spotykaliśmy. Pamiętam takie opracowania koncepcyjne, jak to ma wyglądać. Pierwszymi obiektami, które rozpoczęto realizować, to były domy studenta, a równolegle z domami studenta budynek tzw. międzywydziałowy. To był taki okres, gdzie z materiałami budowlanymi były bardzo wielkie trudności. Myśmy mieli w swojej dyrekcji taki dział zaopatrzenia, to wiem, że nawet te płytki klinkierowe, to wręcz były odbierane u producentów jeszcze ciepłe z produkcji, żeby tutaj móc po prostu oblicować klatki schodowe domu studenta. Pan rektor Bełdowski też był takim autorytetem na skalę krajową. Dużo ciekawych osób tutaj do nas przyjechało i dużo zaczęło do nas tutaj wykładowców przyjeżdżać. Uważam, że pan rektor Bełdowski był założycielem naszej Politechniki. Ja jestem jedną z pierwszych absolwentek, w roku 1975 skończyłam studia i mój dyplom właśnie jest sygnowany Politechniką.
To rektor Bełdowski doceniał wagę funkcjonowania studiów architektonicznych w uczelni technicznej.
– Moja znajomość w zasadzie z panem profesorem Bełdowskim, który przyjmował mnie do pracy wówczas jeszcze w Instytucie Historii Architektury, wykazał się taką dużą dozą pewnej swobody działania – wspomina Jerzy Hermanowicz, historyk sztuki, długoletni pracownik Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej. – Wówczas nie byłem ulubieńcem miejscowych władz politycznych. Miałem zakaz pracy na terenie województwa białostockiego. Pan profesor w momencie, kiedy mnie przyjmował, posadził mnie u siebie w gabinecie, zaproponował kawę, przypomniał, że my się znamy prywatnie i wtedy profesor mi wytłumaczył rzecz, którą ja pamiętam do dzisiaj i, że on uważa po prostu, że wieczorowa szkoła inżynierska, czy w ogóle szkoła inżynierska, jeżeli chce być politechniką, a takie ambicje były, to musi mieć architekturę, bo architektura jest tą kropką nad i, która podnosi rangę szkoły inżynierskiej do rangi politechnicznej. Architektura została powołana w roku 1975. Spowodował to profesor. Bełdowski. To był jego osobisty, oryginalny pomysł. Profesor był szalenie otwartym człowiekiem i on, jak myśmy już rozlokowali się przy ulicy Krakowskiej, to w tym budynku najpierw to były dwie sale wykładowe na górnym piętrze i pokoje hotelowe dla kadry przyjeżdżającej z Warszawy. Środkowe piętro, czyli pierwsze piętro, było zajęte przez administrację Politechniki. No i tam na parterze też były różne administracyjne pomieszczenia. Powoli, powoli Wydział Architektury przenosił się tam, jeszcze jako instytut. Prof. Bełdowski był częstym gościem, prawdę powiedziawszy, tam u nas na kawce, na jakichś takich powiedzmy, rozmowach i tak dalej, ponieważ życie tam się toczyło zarówno na zajęciach, jak i po zajęciach, ponieważ większość ludzi, którzy przyjeżdżali z Warszawy, tam po prostu mieli swoje pokoje hotelowe. Tam były takie bardzo przyjazne, koleżeńskie stosunki. Można to podzielić na dwa okresy. W momencie, kiedy był to Instytut Architektury, który powołał pan profesor Bełdowski, był taki trend, żeby upodobnić go trochę do uczelni czy do wydziału bardziej artystycznego, aniżeli politechnicznego. Bardziej powiedzmy sobie, z takim luzem artystycznym. To, że jest architektura, zawdzięczamy profesorowi Bełdowskiemu. Zresztą ta uczelnia w ogóle bardzo dużo zawdzięcza profesorowi Bełdowskiemu.
Profesor Tadeusz Bełdowski był wybitnym specjalistą z zakresu elektrotechniki.
– Profesor Bełdowski jest takim mężem opatrznościowym całej uczelni, bo każdy wydział zawdzięcza jego działalności ogromny krok w rozwoju i cała uczelnia też, ale był przede wszystkim elektrykiem i dużo również zrobił dla rozwoju Wydziału Elektrycznego – podkreśla dr hab. inż. Mirosław Świercz, prof. PB, Prorektor ds. Rozwoju Politechniki Białostockiej. – Bardzo mocno troszczył się o trzy główne kierunki działalności Wydziału Elektrycznego. Przede wszystkim rozwój kadry naukowej, po drugie współpracę z przemysłem i po trzecie współpracę międzynarodową. Wydział Elektryczny, wtedy jeszcze Instytut Elektrotechniki, zawdzięcza profesorowi uruchomienie w roku 1973 kształcenia na jednolitych studiach magisterskich na kierunku elektrotechnika, co było wówczas swego rodzaju ewenementem, jeśli chodzi o właśnie uprawnienia wyższych szkół inżynierskich. Profesor był promotorem również prac doktorskich, był recenzentem prac doktorskich pracowników Politechniki Białostockiej. Nawiązał współpracę z Politechniką Warszawską w zakresie kształcenia naszych pracowników na studiach doktoranckich. Jeśli chodzi o współpracę z przemysłem, to rzeczywiście ta współpraca była bardzo bogata i dotyczyła w zasadzie wszystkich wydziałów i wszystkich obszarów działalności uczelni. Związki z przemysłem za czasów profesora Bełdowskiego wzniosły się na rzeczywiście wyższy poziom. Skala współpracy z przemysłem była na owe czasy i na skalę naszej uczelni naprawdę czymś bardzo istotnym, wyraźnym i można powiedzieć niemal imponującym. Ta współpraca, również w dziedzinie naukowej, rozciągała się poza granice Polski ze względu na realia tzw. geopolityczne. Przede wszystkim ograniczała się do współpracy z uczelniami dawnego Związku Radzieckiego, ale to były bardzo intensywne programy wymiany, wspólne konferencje.
Dzisiejsi pracownicy Politechniki Białostockiej wspominają bardzo ciepło także ludzki wymiar pierwszego rektora Politechniki Białostockiej.
– Kierunek budownictwo skończyłem w 1972 roku i już wówczas rektorem był pan profesor Tadeusz Bełdowski – wspomina prof. Michał Bołtryk, Dziekan Wydziału Budownictwa i Nauk o Środowisku Politechniki Białostockiej. – Z racji, że ostro działałem w organizacjach studenckich, miałem pewne kontakty już jako student z profesorem Bełdowskim, kiedy zostałem asystentem i jednocześnie zostałem pełnomocnikiem rektora Bełdowskiego do spraw organizacji studenckich. Kiedyś się odważyłem i poszedłem, poprosiłem, żeby pomógł mi w przyspieszeniu uzyskania mieszkania. Rektor wystąpił z prośbą do jednego z prezesów spółdzielni mieszkaniowej w Białymstoku i o dziwo w przeciągu pół roku dostałem pierwsze swoje mieszkanie po 18 latach mieszkania w internatach i w akademikach. Jak większość ówczesnych pracowników Rektora się ceniło i uważało się, że to był rektor „number one” w historii Politechniki Białostockiej. Historia oceniła bardzo wysoko poczynania profesora Tadeusza Bełdowskiego. Miał niewątpliwie mocne wejście w ówczesnym Ministerstwie Edukacji Narodowej. Głównie dzięki profesorowi dostaliśmy duże pieniądze na rozbudowę Politechniki Białostockiej.
– To był ciekawy i nietuzinkowy człowiek – wspomina pierwszego rektora Politechniki Białostockiej dr hab. inż. Andrzej Butarewicz, prof. PB, z Katedry Chemii, Biologii i Biotechnologii Wydziału Budownictwa i Nauk o Środowisku Politechniki Białostockiej. – Był bardzo konsekwentny i wymagający. Prof. Butarewicz wspomina, że rektor Bełdowski był autorem podręczników akademickich, miał tez już w latach 70. XX wieku olbrzymią wiedzę o energetyce jądrowej. W 1982 roku, profesor Bełdowsi został powołany na Wiceministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki.
– Na pewno jego konsekwencja przyczyniła się do tego, że ta politechnika powstała i umiał walczyć o sprawy, które były związane z Białymstokiem – przypomina prof. Butarewicz. – Nawet jak był już w Warszawie, to zawsze ciepło wspominał Politechnikę. Ciągnęło do korzeni.
Na wystawie można zobaczyć fotografie, wywiady, artykuły prasowe i dokumenty. Można zasiąść w zaaranżowanym gabinecie rektora Tadeusza Bełdowskiego, zobaczyć jego popiersie i portret. Częścią wystawy jest także film z wypowiedziami osób, które współpracowały z profesorem Bełdowskim, studiowały i pracowały za czasów jego kadencji, a także – przedstawicieli obecnych władz Politechniki.
Wystawa będzie czynna do końca 2022 roku.
Centrum Historii Politechniki Białostockiej im. inżyniera Mirosława Bujanowskiego zostało otwarte 1 grudnia 2021 roku. Przez ten czas centrum zwiedziło około 500 osób, w tym było blisko 160 obcokrajowców, zarówno studentów, jak i nauczycieli akademickich oraz przedstawicieli władz uczelnianych, a także – osób prywatnych.
Fot. Piotr Awramiuk/Poitechnika Białostocka